Przyznaje że czereśni nigdy nie używałam do wypieków.Są tak słodkie i smaczne że po co je pchać do ciasta.Na szczęście kobieta zamienną jest i w ten sposób powstały bułeczki drożdżowe inspirowane "maliniakami "
Żeby to bliżej było to sama bym Cię z nimi odwiedziła:)) Żółte są najsmaczniejsze,a prosto z drzewa smakują najlepiej:) Ja muszę czekać aż pojawią się w sklepie:(
ja kiedyś na te pyszności się wproszę :), albo nawet zaraz :), mam michę żółtych czereśni prosto od dziadka, tez bym takie cuda chciała :)
OdpowiedzUsuńŻeby to bliżej było to sama bym Cię z nimi odwiedziła:))
UsuńŻółte są najsmaczniejsze,a prosto z drzewa smakują najlepiej:)
Ja muszę czekać aż pojawią się w sklepie:(
Czereśni nie mam w ogrodzie, szkoda... bułeczki musza wspaniale smakować:)
OdpowiedzUsuńSmakowały wspaniale:)
UsuńOstatnio coś mam wielką ochotę na wypieki drożdżowe.
Organizm się domaga więc trzeba spełnia zachcianki
pozdrawiam
ALE BUUUUUŁY !OMG I LOVE IT:)
OdpowiedzUsuńPIEKNE FOTKI
POZDRAWIAM
:)Dziękuje Dorho
Usuńale pysznosci!
OdpowiedzUsuńOch z chęcią bym się zamieniła na twoją makową bułeczkę:)
Usuńo rany, ależ to wygląda... aż ślinka cieknie :o
OdpowiedzUsuń